Dziś red. Angelika Pitoń opublikowała reportaż o warunkach pracy w Muzeum Sztuki Współczesnej w Krakowie MOCAK. To nie tylko pokłosie głośnego wyroku ws. mobbingu w Bunkrze Sztuki za czasów Marii Anny Potockiej, ale też efekt coraz częściej pojawiających się głosów o nieprawidłowościach w MOCAKu płynących od przedstawicieli świata sztuki.
Za rządów Jacka Majchrowskiego było jasne, że żadnej zmiany jeśli chodzi o MOCAK nie będzie – co najwyżej przedłużenie kontraktu pani Potockiej. I tak się na ostatniej prostej stało. Wraz z powołaniem nowego prezydenta miałam nadzieję na zmiany. Dlatego kilka miesięcy temu przyłączyłam się do apeli Ogólnopolskiego Forum Sztuki Współczesnej o audyt w MOCAK-u i zwróciłam się z takim wnioskiem do prezydenta Miszalskiego. Zrobiłam to, bo wiem, jak rzadko ofiary mobbingu mówią o nim głośno i go zgłaszają. Wiem, jaki to rodzaj strachu i paraliżu.
Niestety moje nadzieje szybko się rozwiały – otrzymałam serię odpowiedzi, w których kompetencje pani dyrektor były wysoko oceniane, a w miejsce audytu miały się odbyć rozmowy.
Po czym pojawił się pierwszy materiał medialny o mobbingu i sprawa została nagłośniona. Miały zostać przeprowadzone ankiety, prezydent Miszalski w oświadczeniu napisał, że “procedury zawiodły”. To był lipiec. Jest końcówka września, widzimy kolejne doniesienia medialne o tym, jak fatalna była sytuacja w MOCAK-u. Dlatego pytam: co zostało zrobione? Jakie zmiany w procedurach zostały wprowadzone? Czy urząd nadal wysoko ocenia kompetencje Marii Anny Potockiej? I najważniejsze – co z pracownikami innych instytucji kultury? Czy mamy czekać na kolejny materiał, który postawi prezydenta pod ścianą i wymusi działanie? Czy wciąż musi być tak jak za czasów Jacka Majchrowskiego?