Ponad 2 miesiące czekałam na odpowiedź prezesa Wód Polskich na zadane przeze mnie na komisji sejmowej pytania dotyczące sytuacji na Odrze. Moje pytania nie były szczególnie zaskakujące, bo zwracając uwagę na permanentnie przekroczony poziom zasolenia Odry (co widać na opublikowanych wynikach badań) pytałam o działania prewencyjne podjęte w styczniu i o to, czy jakieś pozwolenia wodnoprawne zostały cofnięte, zawieszone lub zmienione. Dwa miesiące zajęło przygotowanie odpowiedzi, że – choć ustawa daje możliwość działania jeśli „następuje zagrożenie osiągnięcia celów środowiskowych i jest to uzasadnione danymi z monitoringu wód” – to samo zawieszenie czy zmienienie jest „fakultatywne” (to wiadomo z samej lektury ustawy) i nie zdecydowano się zrobić czegokolwiek mimo przekroczonych poziomów zasolenia. To tyle jeśli chodzi o działania prewencyjne – jak widać – nieistniejące.

A co z nową ustawą? Na razie Fundacja Greenmind dotarła do roboczej wersji ustawy o rewitalizacji Odry – i mam dla nas wszystkich złe wiadomości. Ta ustawa nie jest ustawą o „rewitalizacji” i nie jest ustawą, dzięki której zyskamy narzędzia umożliwiające lepszą ochronę ekosystemu Odry. A planowane inwestycje hydrotechniczne pogłębią jeszcze problemy. Pozostaje nam tylko nadzieja, że lato będzie chłodne i deszczowe. A po wyborach przyjdzie nowy rząd, który będzie rozumiał powagę sytuacji

Tagged With: