Temat katastrofy na Odrze zniknął z pierwszych stron gazet. Rządzący uciekają od odpowiedzialności – i nie mamy żadnych oficjalnych rozstrzygnięć. Dość powiedzieć, że na razie nie wiemy, jakie podmioty odpowiadają za zasolenie Odry. A my przecież wiemy, że zagrożenie nie minęło – wręcz przeciwnie. I teoretycznie wie to również rząd. Na stronie https://www.gov.pl/web/odra/badania-odry śledzić możemy wyniki badań realizowanych przez GIOŚ. I widzimy – niemal w każdym badanym punkcie, że poziom przewodności (parametr wskazujący poziom zasolenia wody) jest przekroczony. Przepływ w styczniu Odry oscylował wokół poziomu 110 m3/s – czyli był znacznie poniżej średniej. Te informacje powinny uruchomić odpowiednie służby. I moje pytanie – jakie działania zostały podjęte, co zrobiły służby (innego niż “inwentaryzowanie”), jakie prewencyjne działania zostały podjęte, na komisji usłyszałam, że ministerstwo “odpowie na piśmie”. To taka ucieczka do przodu. Bo wiemy, że nie zostało zrobione nic. Nie zostało cofnięte, zawieszone, zmienione żadne pozwolenie wodnoprawne, zrzuty się odbywają, “business as usual”. Cała nadzieja w ekosystemie – i w tym, że kolejna ekipa rządząca będzie mądrzejsza. I wreszcie zacznie słuchać choćby Koalicji Ratujmy Rzeki, WWF Polska, Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków i całej sieci ekspertów i ekspertek jasno wskazujących, jakie działania należy podjąć, by uniknąć ponownej katastrofy.