Mamy najbardziej restrykcyjną w Europie ustawę wiatrakową – mówił w grudniu premier Morawiecki. Nie sposób się z nim nie zgodzić – bo to zasługa jego i posłów PiSu. Przez 7 lat posłowie i posłanki Zjednoczonej Prawicy działali wbrew interesowi milionów Polek i Polaków. Blokując rozwój energetyki wiatrowej postawili na szali bezpieczeństwo energetyczne Polski, godzili się na to, że nasze rachunki za prąd wzrosną, a paliwa kopalne będą nadal kluczowe w polskim miksie energetycznym. W sejmie pracujemy nad zmianami w ustawie odległościowej – ale trzeba pamiętać, że każdy rok funkcjonowania ustawy 10 H to był realny koszt, bo, jak wskazują eksperci, energia z wiatru jest dziś pięć razy tańsza od energii ze źródeł konwencjonalnych. Nie mówiąc już o kosztach środowiskowych – np. zwiększonych emisjach CO2. Podczas gdy rząd bał się grupki nieodpowiedzialnych radykałów z Solidarnej Polski i okolic, tak naprawdę dla energetyki wiatrowej była w polskim sejmie większość. Zgłaszaliśmy projekty ustaw umożliwiające jej rozwój, ale rząd wolał dawać się szachować Zbigniewowi Ziobrze. Złożona ustawa to krok w dobrym kierunku – mówiliśmy wraz z Dariuszem Wieczorkiem i Beatą Maciejewską. Ale potrzebujemy postawić na całościową, przemyślaną transformację energetyczną Polski. I tego rząd Mateusza Morawieckiego nie jest w stanie zrobić.