W ten weekend na Dunajcu zginęły dziesiątki tysięcy ryb. Sytuacja miała miejsce na wysokości stopnia wodnego Małej Elektrowni Wodnej na Dunajcu w Ostrowie koło Tarnowa, a jej przyczyną było nagłe obniżenie poziomu wody o ok. 2,5 metra. Oczywiście o wszystkim dowiedzieliśmy się „przypadkiem” – zauważyli to wędkarze, którzy zaalarmowali służby. Nie wiemy, czym było spowodowane to obniżenie, a następnie zrzut wody, ale wiemy, że doszło do poważnej szkody w środowisku. Jednocześnie wędkarze alarmują, że martwe ryby były usuwane i wywożone, by po prostu „zmniejszyć” rozmiar tej szkody.
Interweniuję w Wodach Polskich, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i Policji, by ustalić, kto jest odpowiedzialny za tę katastrofę, jakie działania z związku z tym zamierzają podjąć służby i instytucje państwowe oraz jakie działania naprawcze i rekompensacyjne zostaną podjęte.
Inna sprawa to sama historia tej inwestycji. MEW w Ostrowie na Dunajcu miała i ma wpływ na obszar Natura 2000 „Dolny Dunajec” (a także znajdujące się powyżej: obszar Natura 2000 „Łososina” oraz „Środkowy Dunajec z dopływami”). Ta inwestycja nigdy nie przeszła procedury oceny oddziaływania na obszary Natura 2000, czy oceny oddziaływania na środowisko. Mimo to RDOŚ nie wstrzymał budowy tego przedsięwzięcia, a „rekompensaty” zaproponowane przez inwestora i RDOŚ w ocenie ekspertów nie były i nie są adekwatne.
Organizacje przyrodnicze od lat mówią o tym, że koszty działania małych elektrowni wodnych ponosi przede wszystkim środowisko. To oburzające, że ich głosu nie chcą słuchać takie instytucje, jak RDOŚ, który został powołany, by środowisko chronić.
Bardzo dziękuję Pawłowi Chodkiewiczowi za nieustające monitorowanie stanu małopolskich rzek i walkę o poprawę ich stanu.
Poniżej treść moich pism do RZGW i RDOŚ.