Zwrócili się do mnie z prośbą o pomoc zdesperowani mieszkańcy Krzywaczki (gm. Sułkowice), którzy od lat zmagają się z problemem zanieczyszczenia powietrza powodowanego przez zakłady przemysłowe zlokalizowane w ich sąsiedztwie. Wydawać by się mogło, że w dobie uchwał antysmogowych, rządowych programów dotyczących czystego powietrza nie jest już możliwe żeby eksploatować kotły niespełniające żadnych norm, emitujące gęsty, gryzący dym. A jednak! Mimo zaalarmowania odpowiednich służb, sprawa nie została rozwiązana. Nie wchodząc w techniczne szczegóły (zainteresowanych zapraszam do lektury tekstu Macieja Fijaka na portalu SmogLab „Krzywaczka obok Krakowa. „Nie dam rady ani żyć, ani pracować, ani nawet spać”) – okazało się, że w przepisach istnieją pewne luki, które można interpretować tak, że zakłady trują powietrze, a władze bezradnie rozkładają ręce.

W tej sprawie widzimy wiele znaków zapytania dotyczących zwłaszcza działania służb i decyzji zapadające na szczeblu samorządowym. Widoczna jest systemowa bezradność i brak chęci działania. Mieszkańcy Krzywaczki mają prawo oddychać czystym powietrzem, zaś WIOŚ powinien to prawo wyegzekwować. Sytuacja wpływu zakładu w Krzywaczce na środowisko i mieszkańców, wyraźnie pokazuje, jak ważne są niezapowiedziane i kompleksowe kontrole. Wiemy, że WIOŚ pobrał próbki popiołu do badań, dopiero kiedy właściciel zakładu wiedział o kontroli, a więc mógł się do niej przygotować. Co nam po zapisanych w ustawach karach, skoro służby nie są w stanie nawet dokonać rzetelnych badań próbek? O sprawę walczy Fundacja Frank Bold zapewniając wsparcie prawne, ja zaś, korzystając z uprawnień poselskich, podjęłam interwencję zarówno u Starosty Myślenickiego, jak i w Ministerstwie Klimatu i Środowiska. Ta sytuacja musi się skończyć jak najszybciej, mieszkańcy mają prawo do normalnego życia, bez zanieczyszczonego powietrza.

Tagged With: